Bywają momenty, kiedy jesteśmy słabi i zdołowani.
Nie tylko sami mocni.
Z pretensjami. Do siebie i świata.
Każdy dostał pewien bagaż od losu. Niektórych doświadczeń byśmy nie wybrali. I nie wybraliśmy.
W porządku.
Oni temu winni?
Kiedy jesteś chory szukasz drogi. Dużo czytasz (w Internecie?) i rozmawiasz z ludźmi. Zdobywasz wiedzę by lepiej żyć i wyjść z głębokiego dołka. Nie robisz tego by po prostu wiedzieć i podczas rodzinnych kolacji błysnąć wiedzą na temat działania polygonym cuspidatum. Nie szukasz poklasku oznajmiając, że wiesz, jakie korzyści niesie za sobą zażywanie oleju z czarnuszki. Uczysz się, wdrażasz w życie, testujesz. Dla siebie, bo chcesz żyć normalnie. Często jest pod górkę. Ból fizyczny i demony w głowie powodują, że przepowiadasz czarne scenariusze.
Innych to nie interesuje. Czasami popatrzą z politowaniem, pokiwają głową i wrócą do oglądania wiadomości lub robienia selfi na tle kotleta. Czasami pomyślą, że sprawiedliwość Cię dopadała. Bo jak się człowiekowi źle dzieje to musiał, na pewno musiał, zrobić coś złego w życiu. I powiedzą, że to jest Twoja wina.
Wybacz sobie!
Każdy z nas po jakimś czasie wyrzuca sobie, że mógł zrobić coś innego. Mógł odwrócić się i pójść w drugą stronę. Dotyczy to każdego aspektu życia. Również choroby i sposobów leczenia. Z czasem zdobywamy wiedzę i doświadczenie, ale w danym momencie podejmujemy decyzje, które uważamy za słuszne albo życzylibyśmy sobie by takie były (w całym tym procesie bierze udział wiele czynników: umysł*, doświadczenie, emocje – strach).
Wiele razy kreśliłem scenariusze co by było gdybym:
- Nie zachorował
- Nie leczył się danym sposobem, tylko potraktował siebie jak „Przypadek Do Dalszej Obserwacji”
- Nie założył dziurawych skarpetek na TĘ randkę… 😉
Powyższe trzy punkty są kroplą w morzu zmartwień i projekcji, które zalewają moją głowę w słabszych momentach. W momentach, kiedy czuję się fizycznie słabo oraz następuje kumulacja „przyziemnych problemów”. Teraz pozwalam temu przyjść. Kiedyś z tym walczyłem. Oczywiście przegrywałem.
Teraz pozwalam by myśli i uczucia przychodziły – szczególnie te złe. Nie walczę już z nimi. Staram się nie oceniać i nie martwić , że tak nie powiniem czuć i myśleć. Jedynie obserwuję myśli i emocje. Nie reaguję, nie wariuję. Czekam.
Przychodzą i odchodzą
Takie emocje i myśli są bardzo głośne. Robią dużo zamieszania. Przykładasz do nich dużo wagi i uwagi. A im bardziej się na nich skupiasz tym są głośniejsze i bardziej nieprzyjemne.
Są jak burza. Silne i gwałtowne. Ale odchodzą. Obserwuj.
Jednak początkiem tego może być wybaczenie sobie. Za to co się stało, za podjęte decyzje, za te myśli i za sytuacje, na które nawet nie mieliśmy wpływu. Wtedy można działać dalej i wziąć odpowiedzialność za to co robimy. Pomimo barier.
Im bardziej biorę odpowiedzialność za moje problemy (również za te, które nie powstały z mojej winy), tym bardziej nabieram mocy do ich rozwiązania. Odpowiedzialność to działanie. Działaniem może być również spokój. Odpoczynek. Wybaczenie sobie. Akceptacja. Przyglądanie się swoim emocjom i zgoda na ich przyjście i odejście.
To nie jest Twoja wina.
To nie jest moja wina. To jest jedynie i aż moja odpowiedzialność. Nawet za to by każdego dnia startować od zera.
********************************
*Umysł. Napisałem, że w procesie decyzji bierze udział ogrom czynników. Wydaje mi się, że umysł (tak zwany rozsądek, kalkulacja) znajdują się raczej na samym końcu w procesie podejmowania decyzji. Jakąkolwiek decyzję podejmiesz, Twój umysł będzie szukał czynników, które usprawiedliwią dany wybór albo, zależnie od emocji, zanegują go i będziesz czuł się winny 🙂 Hmm… umysł podpowiada mi, że nie mam racji. Ja? Czyli kto, jak nie umysł ? 😉
Hej M
Rozmawiam jest źle
Nie rozmawiam też jest źle
Raczej cierpię w milczeniu…
Sobie mówię i też ma to ogromny wpływ – dołuje
Podoba mi się proste i powalające “dla siebie bo chcesz żyć normalnie” też się staram nie oceniać i nie martwić bo nic mi to nie daje tylko doła i nerwy
Z dnia na dzień mi to łatwiej ogarnąć kiedy muszę sięgam po wspomaganie trudno się przyznać ale jednak biorę za to odpowiedzialność i wybaczam sobie pomimo barier…
Strach ma wpływ na moje decyzję
I to mnie wkurza…..
Jak nad tym zapanować?
O to jest pytanie