Borrelia Burdgorferi na celowniku
Wyniki pierwszych dwóch testów na „pospolitą” boreliozę wykazały, że w mojej krwi nie krążą przeciwciała związane z Borelia Burdgorferi. Wtedy materiałem do badań była krew oraz płyn mózgowo-rdzeniowy (PMR). Testy zostały przeprowadzone w szpitalu podczas mojej hospitalizacji.
Teraz już wiem, że w późnych fazach zakażenia – w boreliozie przewlekłej (utajonej) – testy pod wdzięcznymi nazwami takimi jak Elisa oraz Western Blot (WB) mogą dać fałszywe ujemne wyniki.
Postanowiłem zrobić test LTT – test transformacji limfocytów. Dowiedziałem się o nim od jednego z pacjentów w szpitalu. Poczytałem w Internecie. Również skonsultowałem się telefonicznie z lekarzem, który zajmuje się boreliozą w sensie ILADS. 30 dni przed badaniem brałem citrogrept 3 x dziennie ok 30 kropel. Takie postępowanie zostało polecone przez lekarza. Citrogrept (Citrus Paradisi) jest wyciągiem z pestek grejpofruta. Działa antybakteryjnie i rozbija cysty. S. Buhner wypowiadał się pozytywnie o Citrus Paradisi w swojej książce: Healing Lyme: Natural Healing of Lyme Borreliosis and the Coinfections Chlamydia and Spotted Fever Rickettsiosis, 2nd Edition – książka dostępna w języku angielskim. Można zamówić w Polsce.
Uwaga! Citrogrept (także owoc i sok z grejpfruta) wchodzi w interakcje z różnymi lekami. Stanowczo należy brać to pod uwagę i skonsultować się z lekarzem. Mogą wystąpić interakcje z lekami nasercowymi, na nadciśnienie, lekami zapobiegającymi odrzutom po przeszczepach, lekami stosowanymi w leczeniu wątroby. Dodatkowo, warto kupować ze sprawdzonych źródeł. Kiedyś dotarł do mnie olejek, który nie nadawał się do spożycia.
Krew do badania LTT została pobrana przez laboratorium Synevo w Warszawie, który wysłał fiolkę z materiałem do Berlina. Wyniki badań otrzymałem miesiąc później. Wynik dodatni widniał przy takich tajemniczych nazwach jak B. afzelii, B. sensu stricto, B garini, B OspC.
Dusza i umysł się radują!
Pomyślałem, że lepiej mieć w sobie borrelię, czyli bakterię, którą potraktuję antybiotykami, niż sm, którego wyleczyć się nie da. Taki wtedy miałem stan wiedzy.
Należało mi się zimne piwo.
Dobra wiadomość – pomyślałem. To nie sm tylko zwykła borelioza.
Uradowany, w podskokach, umówiłem się na kolejną prywatną wizytę u pana prof. dr hab. n. med., który specjalizuje się w chorobach tropikalnych i pasożytniczych oraz praktykuje w Szpitalu Zakaźnym.
Skoro badanie wykazało bakterie to szpital zakaźny powinien pomóc. Logiczne.
Był to ten sam doktor, który polecił przywieźć płyn mózgowo-rdzeniowy z jednego szpitala do drugiego. Na kolejnej wizycie nie wspominałem jednak o tym epizodzie. Doktor raczej też nic nie pamiętał o tej sprawie.
Zainwestowałem 2 wizyty pomnożone przez 120 polskich złotych. Był rok 2010. Kwota niewielka w porównaniu do obecnych stawek lekarzy, ogólnie, i lekarzy tzw. ILADS, szczególnie. Zwrot z inwestycji nie był rewelacyjny. Finansowo byłem na minusie 240 złotych, ale zdobyłem wiedzę. Objaśniam. Prof. dr hab. n. med. oznajmił, że takie testy jak LTT są dziwne i niewiarygodne (dokładnych epitetów nie pamiętam), dlatego zalecił ponowne wykonanie testów Elisa i WB w Państwowym Zakładzie Higieny (PZH), pomimo tego, że poprzednie testy pokazywały wynik ujemny. Jak to poniżej.
„Plus i minus to jedyne, co widzę”
Jeden dodani wynik wiosny nie czyni, zatem, podążając drogą samo-diagnozy, wybrałem się do laboratorium Nadzieja-Lab w Warszawie w celu oddania krwi i jej zbadania pod kątem chorób odkleszczowych. Wybrałem panel real-time PCR. Poszło. BB dodatnia i wybrane infekcje odkleszczowe ujemne.
Drugie badanie potwierdziło boreliozę. W tym momencie miałem już dobre papiery by zacząć się leczyć.
Tym razem wybrałem lekarza stosującego długotrwałą, uporczywą terapię leczenia boreliozy. Fachowo nazywaną metodą ILADS. Czy ta metoda w Polsce jest fachowa? Mam mieszane uczucia. Nie piszę tego z przekąsem, i tak dobrze, że ktoś się podjął tematu. Obecnie, biorąc pod uwagę moje doświadczenia oraz zdobytą wiedzę, poszedłbym w tym samym kierunku, ale lekko zmodyfikowałbym kurację. Włączyłbym zioła z protokołu Buhnera od samego początku.
Od diagnozy do rozpoczęcia leczenia minęły 3 miesiące. Czas ten spędziłem aktywnie. Do dzisiaj miło wspominam. Była pożegnalna impreza. Wiedziałem, że zaczynam nowe życie, które miało być wypełnione drakońską dietą i wyrzeczeniami.
Do antybiotykoterapii przygotowałem się skrupulatnie. Zacząłem od stosowania diety. Od razu zaznaczę, iż ten element jest kluczowy. Zrobiłem listę suplementów, zgromadziłem zapas abx, probiotyków, witamin, minerałów, ziół… Pożegnałem się z produktami zakazanymi, odczekałem parę dni i łyknąłem pierwszą tabletkę doxy (doksycyklina). Miało się okazać, że będę miał przyjemność przełknąć ich setki.
Podobne wpisy:
Początek historii choroby: PDDO 1: Pierwsze Objawy Boreliozy
Dziś publikuje wpis przed czasem. Zbliżają się dni wolne od pracy, planuję urlop oraz detoks internetowy!
Chciałbym podziękować Wam za 10 lajków na Facebook i wiele wiadomości email, które otrzymałem w ostatnich tygodniach! Mega moc! Jeżeli uznajecie za wartościowe to, co znajduje się na blogu lub chcielibyście bym poruszył jakieś tematy dajcie koniecznie znać w komentarzach lub wysyłając email na blog@samimocni.pl